Mawia się, że każda rodzina ma swoje tajemnice – nawet ta, pozornie, najbardziej zwyczajna. Mawia się również, choć zakrawa to już nieco o tanią sensację, że każda rodzina chowa swojego trupa w szafie.
Oczywiście w przenośni, nie dosłownie. A jak można by jeszcze interpretować to… powiedzenie? Od kuchni można by interpretować je tak – każda rodzina ma swój przepis na ciasto. Jedyne w swoim rodzaju, niezapomniane, które przygotowuje się przy mniejszej i większej okazji. U jednych będzie to jabłecznik, u innych szarlotka… U drugich sernik, u trzecich makowiec. Niby słodkość jak słodkość, czym może się od siebie różnic. Otóż jest jedna różnica – sam przepis.
Na ciasto przecież składają się nie tylko mąka, mleko, olej i tak dalej, ale również proporcje i sama historia rodziny, w tym serce gospodyni. To właśnie ona, jak to kobieta, przechowuje tradycje i przekazuje je dalej, tak, by przywołać niechby zmysłami zapomniane być może rodzinne chwile – spędzane wspólnie, nad ciastem. To jest receptura na szczęście – tajemny przepis? Na ciasto może nie, ale na ciasto z tradycją – z pewnością!
Najnowsze komentarze